NIE BEZ POWODU
Nie bez powodu więc pokój ów uważaliśmy za trzy! Był poprzegradzany starymi pluszowymi draperiami, przez co powstała jakaś fantastyczna, nieprzewidziana przez architekta, ilość zakątków.
a ściślej „zacisznych zakamarków”. W każdym stał tapczan, a każdy z nich zdobiły ręcznie haftowane poduszeczki, jedna ładniejsza od drugiej. Dumę rodziny, przedmiot, który ceniono na wagę złota, stanowiło mahoniowe pianino, a także dwie rzeźby. Pierwsza z nich przedstawiała na wpół rozebraną kobietę z pochodnią (w której zapalała się podłużna żaróweczka), stojącą na tle koła zębatego. Noga kobiety opierała się na obcęgach i kluczu francuskim. Tchnął z owej rzeźby jakiś duch rewolucyjny, twierdziliśmy, iż symbolizuje ona „pracę wyzwoloną” (czym była w istocie i co symbolizowała przed rokiem siedemnastym, to pozostawało dla nas tajemnicą).