PIERWSZE PROGRAMY TELEWIZYJNE

Poznaliśmy muzyków, konferansjerów, obser­wowaliśmy przypadkowe szczegóły ich zachowa­nia, czego nie dawał nawet kinematograf, ujrze­liśmy jakby świeżym okiem znaną nam salę Kon­serwatorium. To już nie była „rejestracja” wy­darzeń, to była współobecność — w naszym po­koju — realnego, pulsującego życia. I słusznie, że nie przyjmowało się tego wszystkiego wyłącz­nie jako cudu techniki, ale jako cud „współobec- ności”. Był to nowy etap — nawet w porówna­niu z kinematografem!Oglądając pierwsze programy telewizyjne nie wiedzieliśmy, jak to nazwać. „Dokumentalność”, „efekt uczestnictwa”, „intymność”, „improwiza­cja” — to słowa, które pojawiały się kilka lat później. Lecz pierwsze — urzekające — wrażenie tego, co się widziało, przeczucie nowych dróg po­znania i ingerencji w życie — jeśli nawet nie w pełni uświadomione — już nam było dane…

Nikodem Załęgowski

Bardzo mi miło Cię gościć na swoim blogu. Chciałbym, abyś uzyskał tu informacje, których szukasz. Postaram się dogodzić Twoim intelektualnym potrzebom!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *