NA CZYM POLEGA POMYŁKA M. ROMMA?
Obserwujemy interesujące zjawisko: z jednej strony teatr i film, jak nigdy przedtem, starają się odgrodzić — wręcz odżegnać od siebie (przypomnijcie sobie państwo głośny artykuł M. Rom- ma). Współczesny film walczy z teatralnością.Ekran filmowy coraz częściej domaga się, aby aktorzy nie przypominali aktorów, aby byli zwyczajnymi ludźmi. Wyszukuje się ich w tłumie ulicznym. Na ekranie powinni być sobą, takimi jak w życiu. Z drugiej strony właśnie dzisiaj, możliwe że również jak nigdy przedtem teatr i film potrzebują siebie nawzajem. Filmowi nieodzowne jest doświadczenie teatru, jego „szkoła“, aby ci artyści wybrani z tłumu ulicznego zagrali właśnie siebie, aby nie przekształcili się w stereotypowe postacie, w nosicieli kostiumów. Film, tak jak dawniej, żyje ideami i postaciami teatru. Teatr znów wcale nie traci na godności gdy obserwując procesy, jakie zachodzą w filmie, uczy się od niego szerszego spojrzenia na rzeczywistość, uczy się „konkretności”, naturalności, umiejętności łączenia najwznioślejszych ideałów z maksymalną prawdą życia.