SIEDZĄC PRZED TELEWIZOREM
Wyobrażenie sobie, że Jefimow przekręciwszy taśmę wyświetliłby film jeszcze raz, było niemożliwością, niepodobieństwem, wręcz bluźnierstwem. W łopoczącej czerwonej banderze Potiomkina było coś z cudu, a cuda zdarzają się tylko raz… Innymi słowy, było nam dane (jak dziś to rozumiem) przeżycie jedynego, niepowtarzalnego widowiska, co z kolei bliższe jest raczej telewizji niż kinu.Dosłownie kilka dni temu, siedząc przed swym telewizorem, oglądałem znów któryś raz z rzędu genialny film Eisensteina. Znowu przyszedł do mnie, do mego pokoju. I znowu zostałem z nim sam na sam. To co kiedyś burzyło powszedniość, samo stało się powszedniością.