SZTUKA PRZYSZŁA DO DOMU
Sztuka przyszła do domu i to wcale nie osłabiło przeżycia (jak przypuszczamy dzisiaj), ale przeciwnie, wiele spraw wzmogło i zaostrzyło. Sztuka narzuciła przyjmowanie siebie w kontraście z życiem, ze wszystkim, co nas otacza. Nigdy jeszcze ludzie nie otarli się o nią tak blisko. Zastała ich wśród codziennych przedmiotów, w domowym zaciszu. Lecz owa „intymność” wcale nie przyczyniała się do przytłumienia sztuki (jak to dziś nam się wydaje), przeciwnie, sprawiała, że ludzie poddawali się jej całkowicie, nakazywała przyjmować tragedię, która rozgrywała się na ekranie, jako „własną”. Jeśliby to wszystko miało miejsce w nieprzytulnej, nabitej widzami sali kinowej, na popołudniowych czy wieczornych seansach, opłaconych biletami za półtora bądź za dwa ruble — nie wiem, czy wówczas moglibyśmy mówić o bezpośredniości odbioru, czy umielibyście całkowicie uwierzyć w autentyczność wydarzeń, które rozgrywały się na naszych oczach?