PRACA TELEWIZJI
Wcale nie zamierzam teraz oceniać pracy naszej telewizji. W jej repertuarze znajdują się pozycje złe i dobre, a nawet bardzo dobre. Chcę tylko podkreślić, że pozycje dobre i złe mają taki sam nakład”. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że talent i miernota, prawda i fałsz otrzymują w sposób niejako mechaniczny te same „prawa obywatelskie”. Wyobraźcie sobie na chwilę gigantyczne scentralizowane wydawnictwo, które na takim samym papierze, w jednakowych okładkach i w jednakowym, raz na zawsze z góry ustalonym — dzie- sięciomilionowym — nakładzie drukuje i narzuca czytelnikowi szkice z podróży N. Gribaczowa, broszurę Szyję sama, Wojnę i pokój Lwa Tołstoja, aforyzmy poetów japońskich oraz sztuki Mdiwa- niego — przykłady można mnożyć w nieskończoność. A ludzie jakby się zmówili, czytają to wszystko pod rząd, czytają jak leci. Czyż nie byłaby to smętna, powiedziałbym nawet, przerażająca wizja?