GDY NADESZŁA PORA
U góry skrzynki znajdowało się metalowe urządzenie z drucikiem na pokrętce i kryształkiem. Drucik był podobny do tego, którym czyściło się prymus. O kryształku chłopcy mówili, że jest bardzo drogi i że jest to „rad”. Stąd nazwa radio. Gdy nadeszła moja kolej i nałożyłem słuchawki, uderzyła mnie z początku cisza, jakby cały świat zamarł czemuś się przysłuchując. Później tę ciszę zaczął przenikać nikły jak jedwabna niteczka, ledwo słyszalny, lecz wyraźny głos. Wiedziałem, że mówi stacja imienia Kominternu, że audycja nadawana jest z gmachu Urzędu Telegraficznego (tam wówczas mieściły się studia radiowe) oraz że Urząd Telegraficzny znajduje się tuż obok naszego domu i że widać go z okna.