CAŁA MASKARADA
…Krąg taneczny. Parkiet lśniący do przesady. Dziewczęta w modnych, króciutkich spódniczkach. Chłopcy w czarnych garniturach. Młodzi ludzie tańczą wyśmienicie (najwidoczniej jest to grupa baletowa jakiegoś teatru). Patrzy się na ich popisy taneczne — jeśli się jest w odpowiednim nastroju — z przyjemnością.Okazuje się jednak, że młodzi tancerze wcale nie ze względu na swoje umiejętności znaleźli się w studio. Potrzebni byli jako rodzaj tła, nazwałbym to tłem emocjonalnym, dla występu innego artysty. Nagle muzyka cichnie, pojawia się znakomity aktor i zaczyna odczytywać opowiadanie Zoszczenki. Tancerze skupiają się wokół niego.Choć dobrze znają (któż jej nie zna!) treść utworu, udają, że ich bawi, zaśmiewają się do rozpuku oklaskując wykonawcę…A co na to widz, dla którego cała ta maskarada została zorganizowana? Czy został wciągnięty do zabawy? Czy uczestniczy w powszechnej wesołości? Ależ skąd!