PROGRAM NIE MIEŚCI SIĘ W RAMACH

Czukowski recytował swoje wiersze, dzieci pod­powiadały mu, poprawiały go. Niemożność prze­widzenia tego, co za chwilę nastąpi, zdominowała program. Wyczuwało się we wszystkim improwi­zację. I w tym, że Czukowski wtrącił gdzieś mi­mochodem w rozmowie, że ma chrypkę, i w tym, że gdy go poproszono o powiedzenie jednego wier­sza, wymawiał się i recytował inny, i w tym, że dzieci na jego komendę wprawiały się w sztuce mówienia recytując najrozmaitsze wierszyki. A gdy nie mogły sobie poradzić z trudnymi do wymówie­nia słowami, niczym nie przypominały już dzieci, które starannie wygłaszały wyuczone teksty, skrę­powane strachem, że mogłyby jakieś słówko za­pomnieć — lecz były to dzieci, które przestały myśleć, że skierowano na nie kamery telewizyj­ne, dzieci, które były po prostu dziećmi.

Nikodem Załęgowski

Bardzo mi miło Cię gościć na swoim blogu. Chciałbym, abyś uzyskał tu informacje, których szukasz. Postaram się dogodzić Twoim intelektualnym potrzebom!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *